Odkąd pamiętam, chciałam grać na skrzypcach, ale rodzice trochę kręcili nosem, że mi się pewnie odechce, a wydadzą na to kasę itd... Potem już chyba nawet byli gotowi na rozpoczęcie mojej nauki, ale ja przeżywałam wtedy "bunt młodzieńczy" (miałam jakoś 9-10 lat, hihi) i stwierdziłam, że mi się nie będzie chciało...

Taa... Teraz od tych kilku lat znowu bym chciała, bo skrzypce wielbię no i ładnie wyglądają na zdjęciach! Ale rodzice już mi nie ufają, a w moim przypadku nie jest to takie hop-siup niestety (dojazdy itd.)... Moooże kiedyś, wielkim wirtuozem i tak nie zostanę.

Od około miesiąca mam wymarzoną gitarę, od początku miałam grać tylko "dla siebie", taki samouk no i hm, trochę zapał mi zmalał + muszę skombinować stroik albo podrzucić komuś kto mi ją nastroi, bo teraz to kompletny roz..., więc codziennie próbuję tylko jakichś chwytów "na sucho", które i tak kompletnie nie brzmią.
