Miałam dokładnie tak, jak Katie, z tym, że u mnie migreny to przypadłość rodzinna. Całe gimnazjum miałam migrenę raz na 1-2 tygodnie, co cholernie mi przeszkadzało, bo musiałam wtedy robić rundkę pielęgniarka - telefon do rodziców - podpis wychowawczyni albo dyrektorki, żebym mogła iść do domu i poumierać w ciszy i spokoju. Miałam tzw. migrenę z aurą, więc nie widziałam zazwyczaj połowy obrazu, do tego mdłości, trudności z mówieniem i koordynacją ruchową, światłowstręt, nadwrażliwość na dźwięki. Tabletki niewiele pomagały, najczęściej brałam doraźnie coś przeciwbólowego, zasłaniałam wszystkie okna i przykrywałam głowę kocem i spałam przez cały dzień. Na szczęście w liceum migreny miałam już coraz łagodniejsze i coraz rzadsze, teraz praktycznie mi się nie zdarzają, najwyżej raz na rok czy coś około tego.
Alice, rozmawiałaś o tym z lekarzem? Wiem, że pewnie mówię oczywistości i wiesz o tym, ale część hormonów ma w ulotce klauzulę, że nie powinno się ich brać, jeśli miało się kiedykolwiek migrenę z objawami neurologicznymi dlatego zawsze utajam moje migreny przed ginekologami, żeby wypisali mi hormony bez przeszkód xD niezbyt to mądre, ale cóż.